top of page

~ wołanie przez sen ~

Jesień już. Wyschnięte słońce zdobi jaśniejące niebo... Październikowy kolor kruchych liści z bolesnym trzaskiem łamie się pod stopami grzybiarzy...
A ja znów w drodze. MiÄ™dzy faktem a marzeniem. PociÄ…g gna bez opamiÄ™tania, maszynista zasnÄ…Å‚ zanim zdążyÅ‚ siÄ™ przebudzić. Pachnie kawÄ…... nie, to zÅ‚udzenie. Nikt nie pije czarnego eliksiru bezsennoÅ›ci. Wtulam twarz w miÄ™kki materiaÅ‚ Å‚awki. KtoÅ› wpuÅ›ciÅ‚ wiatr do wagonu, z worka mgÅ‚y rozsypaÅ‚y siÄ™ zimne iskry. Obudzony umysÅ‚ zdaje siÄ™ pytać: czy to wÅ‚aÅ›ciwy pociÄ…g? Czy w tym kierunku chciaÅ‚am jechać? Nieważne, bo znów przychodzi lekki sen. KoÅ‚a owijajÄ… siÄ™ szynami, raz ciszej, raz gÅ‚oÅ›niej, raz ciszej, raz gÅ‚oÅ›niej, raz ciszej, raz... dwa, trzy... cztery kostki cukru do herbaty z miodem, jak sÅ‚odki jest sen, gdy koÅ‚ysze mnie monotonia migajÄ…cego obrazu w okiennych ramach...
Gwizd!!! Stacja.   PociÄ…g odpoczywa. Herbata z miodem rozlaÅ‚a siÄ™ i rozmyÅ‚a
na jawie. Co to za stacja? Czy nadal śpię? A może to pociąg widmo... może i mnie w nim nie ma... a sen to nieistniejące wspomnienie istnienia... Dziwna stacja.
Tu deszcz koi ból Å‚amanych liÅ›ci... Grzybów tu nikt nie zbiera, zbyt mokro jeszcze. Tu wszystko stoi w miejscu, czas, pociÄ…g, Åšwiat i ja... 
Obudź mnie, nim sen mój jesienny zamieni siÄ™ w koszmar. Nie chcÄ™ stać w miejscu! Nie chcÄ™ tylko Å›nić! ChcÄ™ iść dalej, chcÄ™ wÄ™drować! Poczuć woÅ„ parzonej kawy, smak marynowanych borowików... PragnÄ™ iść przed siebie, iść, choćby
w najwiÄ™kszym deszczu... 
Nie pozwól mi zasnąć! PiÄ™kno Å›witu jest jak narkotyk. ChcÄ™ je chÅ‚onąć, upajam
siÄ™ nim, a ono mnie usypia i nic nie jestem w stanie ujrzeć. Nie pozwól mi zasnąć! Chodź ze mnÄ…! BÄ™dziesz mnie budziÅ‚, gdy sen mnie zmorzy. 
WÄ™drujmy razem.    Wspólnie trudniej zasnąć...

bottom of page