top of page

~ Talitha kum ~

We wrzasku ulic. Wśród zgiełku miasta. Ciszy szukam.
A Ty mówisz, że ona jest we mnie. Jest we mnie. Tylko że ja jej nie znoszę.
Bo sprawia ból. Bo w tej ciszy słychać, że coś umarło.
Wprawdzie dawno, ale nadal boli.
W tej ciszy umiem znaleźć tylko żałobę po pewnej miłości. W tej bladej ciszy krzyczy aksamitną czernią. Pochowałam ją pod płotem, jak dawniej grzebano samobójców. Żeby było łatwiej odgrzebać.
Wskrzesiłeś ją wtedy, pamiętasz? Pamiętasz na pewno. To było dziesięć lat temu. Czym jest dla Ciebie dziesięć lat, skoro Ty żyjesz wiecznie?
Wskrzesiłeś ją wtedy, jak Łazarza przed dwoma tysiącami lat.
Ciągle gdzieś w kimś tkwi jakiś Łazarz. Wkrzesiłeś tę miłość. Na parę chwil. Potem umarła znowu. Ale nie dla mnie. Ona dla mnie nie umrze nigdy.
Ona nie umarła. Ona śpi. Jak przed dwoma tysiącami lat córka Jaira. Pamiętasz tę dwunastoletnią dziewczynkę? Przyszedłeś do domu jej rodziców, którzy błagali Cię o przywrócenie jej życia. A Ty ująłeś jej dłoń
i powiedziałeś: "Nie umarła, tylko śpi".
Wierzę, że moja miłość też nie umarła, tylko śpi. Nie tylko wierzę. Ja to wiem. Proszę, powiedz jej dziś, tak, jak wtedy do córki Jaira:
"Talitha kum"!

bottom of page