
Dolina Melancholii
~ sąsiad ~
Wciskam guziczki maszyny do pisania. Wirtuozeria pisarska, zupełnie,
jak na fortepianie, tylko zamiast muzyki komponuje się poezja i proza.
Płoną świece w latarenkach. Pierwsze liście nieśmiało upadają na parapet, zaglądają przez okno do Domu w Dolinie. W zielonej filiżance stygnie reszta kawy. Płomień świecy przegląda się w butelce nalewki śliwkowej. Z rozwirowanej płyty Mistrz Marek przekonuje mnie, że będą mi grały skrzypce lipowe... Zaczyna padać. Krople coraz silniej bębnią po szybach. Szereg książek na półce kładzie się na bok, jak do snu. Szeleszczą kartki. Obrazy na ścianie przekrzywiły się śmiesznie jednakowo. "Czy to były płótna mistrza Jana, czy Kantego", Mistrz nie pamięta...
Dzikie wino zaplątało się w drzewo wiśni i kołysze gałęzią. To wiatr próbuje dyrygować chórem jabłoni. Spoglądam przez okno. Po drugiej stronie ulicy,
w jednym z domów okienko mruga do mnie przyjaźnie żółtym światłem.
Otwieram okno, opieram się o parapet i próbuję dojrzeć, co dzieje się w środku. Sąsiad siedzi w fotelu, trzyma na kolanach księgę. Na stoliku pod lampą
stoi kubek. Napój zapewne wystygł, bo nie unosi się mgiełka. W doniczce
na parapecie umiera chryzantema, nie podlewana od dawna. Kwiaty w wazonie
z pragnienia opuściły główki. A mężczyzna siedzi i czyta. Co on czyta,
że zapomniał o całym świecie?
Deszcz przeradza się w ulewę. Dziurawa rynna zaczyna szlochać. Zamykam okno, chwytam parasol i wybiegam na ulicę. Muszę zobaczyć, co to za książka! Podbiegam do furtki tamtego domu. Kłódka przeżarta przez rdzę. Każdy może wejść! Ale nikt nie wchodzi. Nikt nie chce przyjść do tego mężczyzny. Dlaczego? Czy dlatego, że zapomniał o wszystkich i zatapia się w literaturze, czy raczej dlatego, że bywa zbyt nachalny? Słyszałam, że, wbrew pozorom, ten pan często odwiedza mieszkańców Doliny. Do mnie też przychodzi. Jednak ja go lubię.
Ma coś w sobie. Jego białe włosy świadczą, że trochę już żyje na tym świecie. Kiedy przychodzi na kawę, nie mówi zbyt wiele. Woli słuchać, a wtedy rozgląda się po pokoju, szarymi oczami wodzi po ścianach w poszukiwaniu starych rodzinnych fotografii. Pije powolutku, jakby nigdy nigdzie mu się nie spieszyło. Jest wdowcem. Jego żona odeszła dawno, dawno temu. Była młoda, piękna
i szalona. Próbowano ją leczyć z obłędu, ale bezskutecznie. Jednak nie dziwi mnie to. W tym człowieku zakochać się mogła tylko wariatka. Z całej rodziny została mu tylko siostra. Ona też mieszka w Dolinie. Czasem idą razem
na spacer...
Są tacy, jak ja, którzy go cenią. Uwielbiają z nim rozmawiać. Godzinami! Zwłaszcza w długie, zimowe wieczory...
Podchodzę pod jego okno. Zaglądam przez szybę. Co to za książka?
Nie, to nie książka! To album. Mężczyzna przegląda stare fotografie i... zaczyna płakać. A może to tylko strugi deszczu na szybie?... Nie, to jednak łzy. Prawdziwe. Ale jeszcze nie rozpaczy! Z głębi mieszkania dobiega dźwięk telefonu. Mężczyzna wstaje z fotela. Wychodzi z pokoju. Po kilku minutach wraca
ze szklanką gorącej herbaty. Bierze z półki tomik poezji. Spogląda w okno!
W mgnieniu oka przyklejam się do mokrej ściany. Czy mnie zauważył? Zaglądam ostrożnie. Chyba tak, bo jakby uśmiecha się lekko pod wąsem. Do mnie,
czy do wiersza? Nie wiem. Nie ważne. Wiem na pewno. że zadzwoniła do niego Nadzieja. Ona potrafi wywołać uśmiech. Nawet na jego twarzy. Od jego siostry odróżnia go to właśnie, że potrafi się czasem uśmiechnąć.
Niedostrzegalnie... Delikatnie... Przelotnie...
Jego siostrą jest Rozpacz, a mój sąsiad to Smutek.
I on naprawdę uśmiecha się czasem pod wąsem!