Dolina Melancholii
~ rower ~
Znalazłam go za zasłoną w dużym pokoju w domu mojej babci. Dziadek czytał gazetę. Babcia w kuchni przygotowywała obiad.
Dziadku, co to? – spytaÅ‚am, lecz dziadek, wielce zdziwiony odkryciem wnuczki, zawoÅ‚aÅ‚ babciÄ™, żeby przetÅ‚umaczyÅ‚a trzyletniej dziewczynce, że w dniu urodzin już nie dostanie prezentu...
Innym razem, w tym samym pokoju, dziadek wylaÅ‚ sobie na czyste spodnie Å›mietanÄ™, którÄ… babcia poleciÅ‚a mu ukrÄ™cić z mÄ…kÄ…, jako zaprawÄ™ do zupy. Nie wiem dziÅ›, jak umiejscowić to zdarzenie w czasie, ale wciąż w tle widzÄ™ zasÅ‚onÄ™, za którÄ… znalazÅ‚am rower…
Rok później, w tym samym pokoju, czekaÅ‚ na mnie kolejny urodzinowy prezent - niebieski szmaciany domek. Gdy otworzyÅ‚am maleÅ„kie drzwiczki i znalazÅ‚am siÄ™ wewnÄ…trz, ta sama zasÅ‚ona przebijaÅ‚a przez pÅ‚óciennÄ… Å›cianÄ™.
W każdą Wigilię Bożego Narodzenia, przy tej zasłonie stała kolorowa choinka i przywoływała w pamięci zabawną sytuację z rowerem.
ZasÅ‚ony już dawno nie ma, choć dom, którego okno zasÅ‚aniaÅ‚a, stoi nadal. Ja jednak nie mogÄ™ już tam wejść. Nie ma już dziadka w spodniach z plamÄ… po Å›mietanie, nie ma babci tÅ‚umaczÄ…cej wnuczce, że zbyt wczeÅ›nie znalazÅ‚a prezent. Nie ma już nawet tego niebieskiego roweru. ZupeÅ‚nie tak, jakby wszystko to schowaÅ‚o siÄ™ za zasÅ‚onÄ™ i wraz z niÄ… zniknęło na zawsze…
Dziś też mam niebieski rower, znacznie większy od tamtego, jednak, gdy na niego patrzę, mam wrażenie, że mogę nim pojechać do babci i ukradkiem, by dziadek nie zauważył, postawić go za zasłoną i cierpliwie poczekać do urodzin.