top of page

~ Rorate Caeli ~

Åšwit. Czarno jeszcze wokóÅ‚. PÅ‚omienie Å›wiec chórem proszÄ… Niebiosa
o zesłanie rosy.
Wtedy, kiedy rozpaczliwie potrzebujÄ™ rozmowy, wszyscy milczÄ…. 
Nie skarżę siÄ™. Przetrwam to. Nie ja jestem najważniejsza. Może o to chodzi, żeby uciszyć wszystko wokóÅ‚, byÅ› Ty mógÅ‚ przemówić. By do moich gÅ‚uchych uszu wreszcie dotarÅ‚ cichutki Szept… Może jestem Tobie potrzebna?... 
WidzÄ™ Å›wiatÅ‚a, które ukazujÄ… mi Ciebie, lecz sÄ… tak daleko… Nie znam nikogo, kto mógÅ‚by mi choć jedno podać…
Wtedy, kiedy rozpaczliwie potrzebujÄ™ rozmowy, nie ma nikogo w pobliżu. 
KrzyczÄ™ do bladych Å›cian!... Nie, nie krzyczÄ™. Nie mam już siÅ‚. ZmÄ™czonym, cichym Å‚kaniem cedzÄ™ sÅ‚owa. 
Panie, usÅ‚ysz moje pytanie, które biegnie do Ciebie od gÅ‚uchych Å›cian mojego domu. „KtórÄ™dy iść?”
Co zechcesz, uczynię. Tylko rozjaśnij mi drogę. Tak, jak w kościele,
gdy migoczÄ…ce lampiony prowadzÄ… do oÅ‚tarza…
Pomóż mi, Panie, znaleźć choć ogarek, bym, kiedy już Å›wit mnie do drogi zimnÄ… rosÄ… zbudzi, w porÄ™ zauważyÅ‚a rozwidlenie.

bottom of page