top of page

~ Twój uÅ›miech... ~

...jest ze mną! Widzę go wciąż. Czuję jego ciepły odcień...
Kwiat na oknie uÅ›miecha siÄ™ do mnie zupeÅ‚nie tak, jak Ty. 
Co dzieÅ„ jesteÅ› tak blisko... Tymczasem musi mi wystarczyć wspomnienie Twojego uÅ›miechu. 
Gdy Twój obraz zaciera mi siÄ™ w pamiÄ™ci, przychodzÄ™... Zatapiam wzrok w Twojej radoÅ›ci i... potem znów... póki CiÄ™ pamiÄ™tam, nie ma mnie tam, gdzie Ty jesteÅ›. Nie potrafiÄ™ inaczej, nie mam tyle odwagi, by widzieć CiÄ™ codziennie... (SkÄ…d wiÄ™c jÄ… wzięłam, gdy wyrzucaÅ‚am asa z rÄ™kawa??...) 
Nasza oddzielna bezsilność... Nie musisz się tłumaczyć! Rozumiem, bezsilność. Rozumiem bezsilność? ... Rozumiem, lecz nie bezsilność, ale to, co chcę nią nazwać... bo tak mi łatwiej... bo tak mniej boli. Okrutny los tego, kto był pierwszy... Wiesz, co chcę przez to powiedzieć. Ty wiesz. Ty rozumiesz. Rozumiesz?...
Lecz jeszcze dużo czasu musi minąć, nim upewniÄ™ siÄ™, że potrafisz..., że chcesz odwrócić okrutny los, aby wreszcie siÄ™ do mnie uÅ›miechnÄ…Å‚... zupeÅ‚nie tak, jak Ty.

bottom of page