Dolina Melancholii
~ biedronka ~
Ogromna skaÅ‚a przede mnÄ…. GÅ‚adka. Å»adnej póÅ‚ki, by stopÄ™ postawić,
żadnej szczeliny, by wbić palce… Zbyt rozlegÅ‚a, by próbować jÄ… obejść.
Dotykam dłonią jej powierzchni w poszukiwaniu choćby jednej rysy...
Siadam na kamieniu, powoli rozplÄ…tujÄ™ sznurek od toboÅ‚ka… WyjmujÄ™ mÅ‚otek, haki, linÄ™. PosilÄ™ siÄ™ jeszcze, zanim zacznÄ™ mozolnÄ… wspinaczkÄ™. PotrzebujÄ™ siÅ‚, by dotrzeć do celu…
BiorÄ™ mÅ‚otek do rÄ™ki. PróbujÄ™ wbić pierwszy hak, ale twarda stal ugina siÄ™
pod wpÅ‚ywem uderzenia. Cóż to za skaÅ‚a? - pytam samÄ… siebie. Wbijam inny hak, ale ten także ulega potężnej sile oporu. Cóż to za skaÅ‚a? Wbijam nastÄ™pny hak…
To na nic! Wrzucam do toboÅ‚ka obolaÅ‚e przedmioty…
SoczyÅ›cie zielona trawa kusi miÄ™kkoÅ›ciÄ…. RozkÅ‚adam koc, poÅ‚ożę siÄ™ na chwilÄ™…
WokóÅ‚ mnie cisza, spokojny dzieÅ„, jasny, choć zachmurzony.
CiepÅ‚y wiatr delikatnie koÅ‚ysze gaÅ‚Ä™zie drzew. Senność mnie ogarnia…
Powieki wydajÄ… siÄ™ cięższe niż skaÅ‚a, która pojawiÅ‚a siÄ™ na mojej drodze. Zasypiam… ÅšpiÄ™ już? Może… Dobry pasterz - wiatr, ten, który koÅ‚ysaÅ‚ gaÅ‚Ä™zie, zagania teraz chmury do zagrody, jakby obawiaÅ‚ siÄ™, że stado pierzastych baranków rozbiegnie siÄ™ po niebieskim pastwisku. Ta sama cisza brzÄ™czy
w uszach. Biedronka usiadła na moim ramieniu.
Spojrzała na mnie niewidocznymi oczyma, rozłożyła skrzydełka i pofrunęła
w kierunku Å›cieżki, która mnie tutaj zaprowadziÅ‚a…
Piegowata boża krówka obejrzaÅ‚a siÄ™ raz jeszcze w mojÄ… stronÄ™, zupeÅ‚nie, jakby chciaÅ‚a powiedzieć: „chodź za mnÄ…”!
Czyste niebo niespodziewanie rozdwoiło się roziskrzonym zygzakiem!
PrzebudziÅ‚am siÄ™. Czy spaÅ‚am w ogóle?... Czy Å›niÅ‚am?... Nie ma już biedronki. OdleciaÅ‚a, czy nie byÅ‚o jej na jawie? To nie istotne...
Jest Å›cieżka! Ta, którÄ… tu przyszÅ‚am. Wiem już, co robić.
WrócÄ™ do rozstaju dróg. PójdÄ™ w inna stronÄ™, może na tamtej Å›cieżce nie bÄ™dzie gór… Może to tamtÄ… Å›cieżkÄ… powinnam wÄ™drować od samego poczÄ…tku?… PróbowaÅ‚am wspiąć siÄ™ na skaÅ‚Ä™, lecz byÅ‚a silniejsza ode mnie.
Czasem lepiej siÄ™ wycofać…
Po kilku nieudanych próbach wrócić do punktu wyjÅ›cia i pójść innÄ… drogÄ……
Trzeba tylko uchwycić ten moment, po którym bÅ‚Ä…d okaże siÄ™ już nieodwracalny…